...:::FINAL FANTASY: Beyond the Imagination:::...
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Only FRPG Strona Główna -> Sesja
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
rai-chan




Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Midgar

PostWysłany: Pią 23:38, 10 Lut 2006    Temat postu:

Celny cios powalił mutanta. Sophie natychmiast pobiegła do schowka na miotły. Z lancą w ręku nikt nie mógł jej pokonać, a już na pewno nie taki cienias. Zza drzwi usłyszała głos jakiegoś oficera. Kazał rozstrzelać mutanta.
*Dziś mam chyba dobry dzień* pomyślała i uśmiechnęła się złośliwie do przeciwnika. To był jego koniec. Po prostu facet się przeliczył i nie docenił małej, słodkiej dziewczyny... Nie on pierwszy i nie ostatni. Postanowiła po prostu dać mu wyjść na zewnątrz. Niech zginie, i tak nie czeka go nic lepszego. Ale cała sytuacja wykonała zwrot o 180 stopni.
*O co im do cholery...* Sophie zorientowała się, że wcale nie jest bezpieczna. Ci żołnierze byli dla niej większym zagrożeniem niż siedzący koło niej facet. Wiedziała, że walka nie ma sensu, jeśli okaże jakąkolwiek agresję wobec tamtych mężczyzn, zginie. Wzięła lance i bez gwałtownych ruchów wyszła na spotkanie żołnierzom.
- PODDAJĘ SIĘ! Pracuję w tym barze, nie mam wrogich zamiarów. Poza mną jest tu jeszcze wspólnik mutanta, ale ja nie mam z tym nic wspólnego! - powiedziała głośno, ale jej głos drżał. - Nie chcem was skrzywdzić.
Sophie brała jednak pod uwagę możliwość, że żołnierze najpierw będą strzelać, a potem zadawać pytania, była więc gotowa na uniki i parowanie ewentualnych ciosów.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sara-san




Dołączył: 26 Sty 2006
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 13:46, 11 Lut 2006    Temat postu:

Sara zobaczyła lecące płomienie ale jakoś niemogła się przełamać. nagle zebrała sie na odwagę i odskoczyła na bok, cichaczem staneła obok ściany poszukując wzrokiem kuzynki, ale niebyło jej w pobliżu.
- Kim jesteś? - krzykneła do chłopaka który zaatakował mężczyznę ognistą kulą.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kiske




Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: sie biorą dzieci?

PostWysłany: Sob 22:28, 11 Lut 2006    Temat postu:

-A jak myślisz- spytal sie szybko Dia.Opowiedzial skrótem co się dzialo.
-Nie wiem o co chodzi z tymi ludźmi, lecz...
W tym momencie Kiske przerwal, widząc zapalającą się czerwoną lampkę na kamerach. Zwrócil się ponownie do Dia i opowiedzial to, co Palmer kazal mu powiedzieć. Teraz czul ze ma czyste sumienie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yoh




Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 12:59, 12 Lut 2006    Temat postu:

Nie wiedząc co zrobić szybko staram sie cos wykombinować. Odwracam sie w strone stojącej za mną dwójki żołnierzy. Słysząc ich wrzaski nie mogłem sie skoncentrować. Patrząc na dziewczyne wiedziałem , że nie moge się poddać gdyż obiecałem jej , że ją z tego wyciagne.

- Dobra raz kozie śmierć. Mam nadzieje , że z tego wyjdziemy. - mówie pod nosem abym tylko ja to słyszał po czym szybko zrywam sie i wskakuje do kanału po czym biegne w strone lini kolejowych schodzacych do podziemia i tam szukam schronienia i biegne tamtedy jak najdalej od zołnierzy po czym szukam lekaza.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ruckus
Shogun



Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 21:59, 14 Lut 2006    Temat postu:

/Avallon Sara/
Żołnierz stał w milczeniu przed przerażoną Sarą. Choć trwało to kilka sekund, dziewczyna wyraźnie odczuła na sobie dotyk strachu. W życiu nie przepełniała jej taka niepewność jak w chwili, gdy zielone oczy przeszyły ją swoim spojrzeniem na wylot. Zachwiała się lekko wraz z wiatrem, gdy ujrzała za plecami Soldiera średniej wielkości ognista kulę. Zauważyła, jak w mgnieniu oka tajemniczy mężczyzna spogląda kątem oka w tamtą stronę. Dobrze wiedział, co się wokół niego działo.
Żołnierz nawet nie drgnął. Ognisty płomień rozlał mu się na plecach, otaczając go całego ognistą zasłoną, niczym kocem. Stojący w żywych płomieniach mężczyzna odwrócił się twarzą do Avallona. Machnął prawą dłonią, zrywając z siebie płomienie, jakby ściągał z ubrania jakąś nitkę. Spojrzał na zamurowanego Rycerza Światła.
-Nic jeszcze nie wiesz o walce. – Stwierdził, przywołując obraz ostatnich godzin. Przypomniało ci się jak ów mężczyzna spalił na twoich oczach puszkę po napoju, za pomocą czaru płomieni, którym ty właśnie go potraktowałeś, to sugerowałoby, ze twój przeciwnik jest całkowicie niewrażliwy na ogień, co nie daje ci żadnej szansy na zwycięstwo.
Dziewczyna stojąca za żołnierzem odskoczyła do tyłu, przyklejając się do sąsiedniej ściany.
Shin-Ra stał cierpliwe, czekając aż jego płonąca dłoń zgaśnie.
-Nie jesteś w stanie nam stawić czoła, czy ty nie rozumiesz, ze jesteś tylko marionetką w rękach Tsenga. – Jego słowa wzbudziły w tobie nowy lęk, a jeśli ma rację.
-Ty masz ich tylko na nas naprowadzić, chyba nie myślałeś, ze w pojedynkę dąłbyś radę trzem najwyższej rangi żołnierzom? – zapytał, spoglądając niepewnie w stronę zielonej kamienicy, z której wyszedł parę minut wcześniej.
-To już koniec. Wróć i powiedz, że zlokalizowałes nasza bazę w tym budynku. – Wskazał zieloną kamienicę. – Następnie odmów wykonania egzekucji i poproś o urlop. – Po tych słowach, mężczyzna po prostu się odwrócił. Podniósł leżący na ziemi hełm i odszedł w przeciwnym kierunku. Stanąłeś na równych nogach, chciałeś z anim biec, zatrzymać go, jednka ból nie pozwalał ci się ruszac. Opadłes bezsilny na kolana. Zauważyłeś, ze stojaca naprzeciwko ciebie właścicielka fleta, cały czas ci się przygląda. Końcu zapytała, kim jesteś…

/Sophie/
Mężczyzna zadrżał lekko, kiedy wstałaś i ruszyłaś w stronę wyjścia. Spojrzą na swój pistolet i sprawdził, czy ma pełen magazynek. Przeklną cicho. Doszłaś powolnym krokiem do wywarzonych drzwi. Twoim oczom ukazała się uliczka wypełniona po brzegi żołnierzami. Na samym środku stał mały czterokołowy pojazd przypominający budową amfibię, na jej dziobie stał wyprostowany żołnierz w zielonym stroju, trzymający w lewej dłoni średniej wielkości szary megafon. Kiedy tylko przekroczyłaś próg, usłyszałaś setki szczekających karabinów, które odbezpieczone, zostały wycelowane właśnie w ciebie. Soldier w zielonym skafandrze przyglądał się tobie z wielką uwagą, mogłaś to zauważyć po tym jak przechylał głowę. Nagle zorientowałaś się, na co tak się patrzył. Na twoje nogi. Przestąpiłaś nerwowo z nogi na nogę, zwracając uwagę na to co chcesz zaraz powiedzieć. Dowódca uniósł wysoko dłoń, powoli ją opuszczając, na co zebrani wokół ciebie żołnierze powoli opuścili karabiny. Zielony Soldier zeskoczył z pojazdu i powolnym krokiem podszedł do schodów. Machnął dłonią na pięciu żołnierzy z boku baru, którzy od razu rzucili się do biegu na tyły baru. Za plecami słyszałaś podszepty napastnika, siedzącego za ladą.
-Oni cię zabiją, uciekaj stamtąd! – Jednakże jego słowa ugrzęzły mu w gardle. Dosłownie sekundę potem, usłyszałaś trzask wyłamywanych drzwi prowadzących do składziku, skąd nagle wybiegła dwójka żołnierzy wystrzeliwując na oślep w siedzącego napastnika. Jego jęki ustały wraz z odgłosem spadających łusek. Soldier w zielonym kostiumie wszedł na pierwszy schodek i uniósł głowę w twoją stronę.
-Od tej chwili ten bar staje się główną baza wypadową trzeciego pułku Shin-Ra. – Powiedział, lekko odwracając się do żołnierza, stojącego za nim. – Proszę przygotować to miejsce, wnieść sprzęt i rozdać ludziom żywność. – Odwrócił się do ciebie, jednak mówił tka jakby cię tutaj nie było.
-Tak to będzie doskonałe miejsce na postoje dla naszych żołnierzy walczących w sektorze. – Mimo, ze nie widziałaś jego twarzy pod hełmem wiedziała, ze musi się teraz szaleńczo uśmiechać. Odwrócił się do ciebie plecami i odchodząc w stronę amfibii machnął dłonią na dwójkę żołnierzy stojących przy pojeździe.
-Zakuć ją w kajdany i wysłać pośpiesznym do Trzech Wież. – Jego głos był stanowczy i chłodny. Po chwili odebrano ci broń, skuto cię kajdanami i zawleczono do małego furgonu stojącego kilka metrów za amfibio podobnym pojazdem. Żołnierze otworzyli tył furgonu i w milczeniu wrzucili cię do środka, kiedy chcieli zatrzasnąć za tobą wielkie zakratowane drzwi. Powstrzymał ich niezwykle spokojny i stanowczy głos. Kilka chwil później pomiędzy dójką niebieskich Soldierów staną ktoś zupełnie nowy. Wysoki i gruby mężczyzna w czerwono-czarnym stroju, ze srebrnymi naramiennikami, nagolennikami, rękawicami i hełmem. Dwójka żołnierzy przytaknęła, na co trzeci wojownik wsiadł do środka furgonu. Żołnierze zatrzasnęli za nim drzwi i zamknęli je na kłódkę od zewnątrz. Pojazd zatrząsł się i po chwili ruszył.. Siedzieliście w milczeniu. Za zakratowaną szybą widziałaś coraz bardziej oddalający się bar. W końcu wyjechaliście z twojej małej mieściny i ruszyliście w stronę wielkiej bramy sektora 6. Nagle żołnierz siedzący naprzeciwko ciebie stuknął pięścią w okienko szoferki. Na dźwięk stuknięcia szofer otworzył okienko. Ujrzałaś czarnoskórego żołnierza, z wielkim uśmiechem na twarzy.
-Udało się. – Stwierdził, odwracając się w stronę drogi. Jego tęgi towarzysz spojrzał na ciebie. Był już bez hełmu na głowie. Widziałaś przyjaźnie uśmiechniętą facjatę, pokrytą kilkoma bliznami…

/Ryoku/
Szliście wąską ścieżką pomiędzy drewnianymi domkami. Widziałeś jak ludzie po obu stronach uliczki, zaczęli zbiegać się do domów. Zamykali drzwi, zabezpieczali okna, krzycząc coś do małych dzieci wyrywali je ze środka zabaw i bez słów zamykali wraz z sobą w domach. Po kilku chwilach cała uliczka opustoszała. Spojrzałeś zdziwiony na dwójkę żołnierzy, którzy niczym niewzruszeni szli dalej przed siebie. Zastanawiało cię, czemu i ludzie tak się bali, i czego? Czyżby Shin-Ra tak bardzo ich zastraszył? A może boją się wejść w sam środek potyczki miedzy rebeliantami a Soldiers? Westchnąłeś cicho. Przyglądałeś się mijanym domostwom. Normalny człowiek nie nazwałby tych ruin nawet domami. Były to lepianki skonstruowane z setek śmieci. To był przerażający widok, jak ludzkość nisko upadła. Spojrzałeś nad siebie, gdzie unosiła się druga cześć Midgaru. Tam ludzie żyli w dostatku, a gdy ktoś był biedny, mógł chociaż żyć w porządnym domu … na dole, biedny był już bogaczem. Ponownie westchnąłeś. Nagle dójka żołnierzy zatrzymała się. Na rozwidleniu dróg wybraliście drogę w lewo i po kilku krokach dotarliście do samego rogu Sektora 7, gdzie znajdował się malutki kościółek. Zbudowany z drewna, pokryty okleiną i szara farbą. Wielki złoty krzyż wisiał na jego lewej ścianie, głucho uderzając o ziemię, wraz z mocniejszym powiewem wiatru. Drzwi cichutko zaskrzypiały. Weszliście do środka. Trzypiętrowa budowla, wydawała się o wiele większą od środka. Widziałeś kilkunastu żołnierzy przenoszących jakieś meble, kartony, karabiny. Kilka łóżek i wielkich stołów z mapami, przy których spali wartownicy. Dwójka żołnierzy rozdzieliła się, pozostawiając się samego po środku tego zamieszania. Tak jak ci powiedzieli, czekałeś przed wejściem. Stałeś i się przyglądałeś. Przypomniałeś sobie mijane slumsy, gdy jeden z wyższych żołnierzy rozciągnął się na ogromnym kilkuosobowym hamaku zawieszonym na belkach podtrzymujących drugie piętro. Podszedł do ciebie młody blondyn. Uśmiechnął się do ciebie szeroko, ukazując część uzębienia. Po głosie poznałeś, ze był to niższy z dwójki strażników, których spotkałeś.
-Pułkowniku, chodźmy do stołu operacyjnego, tam dowiemy się wszystkiego. – Młody chłopak, nie wyglądający nawet na dorosłego, wskazał ostatni stół stojący pod samym ołtarzem. Ruszyliście w jego stronę. Po drodze, mijaliście łóżka, składy i stoły z jedzeniem. Żołnierz prowadzać cię, starał się odpowiadać na wszystkie twoje pytania.
-Ostatnio rebelianci zaatakowali nasz pierwszy posterunek, znajdujący się pod samym stropem „dachu” (mówił tak, mając na myśli sufit wiszący nad wami – Górny Midgar). Nasza baza była na jednej z wierz podtrzymujących miasto. Nie wiedzieć czemu, rebelianci dobrze wiedzieli, gdzie byliśmy. Nikt się tego nie spodziewał. Najpierw wtargnęła do nas grupka pięciu wojowników. Kiedy ich złapano i rozstrzelano zaczęła się rzeźnia. Wszyscy byli obładowani trotylem, wyziewając duchy wysadzili się w powietrze, niszcząc całą wierzę i wszystkich, którzy się tam znajdowali. – Młody żołnierz westchnął. Wskazał palcem na okno, spojrzałeś a nie. Widziałeś, ze cześć górnego miasta nagle osiadła i była niżej niż powinna. Blondyn nie przejmując się zbytnio widokiem prowadził cię dalej.
-Dwa dni później ruszyliśmy z odsieczą. Odbiliśmy północno-wschodnią cześć Sektora, jednakże w tym samym czasie utraciliśmy następną. Osobiście uważam, ze ktoś im pomaga. – Mówiąc to spojrzał podejrzliwie na ciebie. – Któryś z dowódców musi być agentem rebeliantów, inaczej skąd wiedzieliby o każdym naszym posunięciu? – zapytał sam siebie.
Wtem dotarliście do ogromnego stołu, nad którym ślęczało dwóch żołnierzy w zielonych kombinezonach. Obaj podnieśli wzrok, kiedy cię zobaczyli. Na początku nie dowierzali własnym oczom, jednakże po chwili wyprostowali się tka jakby ktoś im wepchnął kije w tyłki. Stanęli na baczność.
-Pułkowniku. – powiedzieli równocześnie, spoczywając na twoja komendę. Zbliżyłeś się do stołu. Młodszy z dwójki kapitanów, szczupły rudzielec, przejechał palcem po mapie i wskazał ci trzy hologramowe figurki Soldierów.
-To są nasze główne siły, trzy grupy liczące 12 osób, razem 36 żołnierzy w terenie. – Nie kończąc zdania przesunął dłoń na przeciwny kraniec ogromnej ulicy pomiędzy gruzowiskami na mapie. – Tutaj znajdują się siły rebeliantów. – Wskazał pionek gargulca. – Szacujemy ich liczebność na około 85 osób. Są silnie uzbrojeni, mają granaty, karabiny maszynowe i o dziwo posiadają osiem pojazdów zmotoryzowanych z ciężkim opancerzeniem. – Kapitan spojrzą na ciebie z niepewnością. – Za około 30 minut nasi żołnierze staną twarzą w twarz z rebeliantami. Mamy do dyspozycji jeszcze 20 żołnierzy. – Wskazał zachodnią część mapy. – Niestety dotarcie do punktu walki zajmie im około godziny, będą zmęczeni i może nawet niezdolni do walki. Na dodatek Prezydent zakazał nam brania tego oddziału pod uwagę, gdyż ta grupa osłania ostatnią wierzę nośna, bez której Sektor zostałby zmiażdżony przez Midgar. – Mężczyzna westchnął. – Musimy obronić ten szlak i wykurzyć z niego rebelianckie śmiecie, inaczej sektor zostanie przejęty, a jeżeli to się stanie Shin-Ra nakaże zdetonowanie wierz i cały sektor okryje się gruzem, krwią i pyłem. – Słowa Kapitana bardzo cię zdziwiły. Nigdy nie myślałeś, ze ludzie pracujący dla Shin-Ra mogą mieć jakiekolwiek uczucia, a w głosie tego młodego mężczyzny wyczułeś żal i smutek. Drugi kapitan spojrzą na ciebie pytająco.
-Masz jakiś plan pułkowniku? – zapytał. – Moglibyśmy jeszcze opróżnić nasze koszary i wyruszyć z 30 żołnierzami na pomoc tamtej 36, jednakże to oznaczałoby złamanie rozkazów Prezydenta i narażenie się na zbiorową egzekucję…

/Kiske/
Twarz Dio przybrała poważny wygląd. Jego ściśnięte usta, brwi skupione przy nosie, to na pewno nie wróżyło żadnej dobrej reakcji. Kiedy skończyłeś opowiadać mu prawdziwą wersję, mężczyzna obejrzał się na drzwi i zanim znów zacząłeś mówić, szybko rzucił.
-Od tej chwili pracujesz dla mnie. – W tym momencie włączyły się kamery, odpowiedziałeś z powagą o tym co stało się w wersji ustalonej z Palmerem. Dio lekko się uśmiechnął. Podziwiałeś aktorstwo swojego rozmówcy. Po rozmowie Dio podziękował ci i wyszedł bez słowa. Po kilku minutach do pokoju wszedł Palmer. Niepewnie spojrzał na kamery, widziałeś jak koński pot spływa po jego czole. Wychrypiał coś ze zdenerwowaniem w głosie.
- Dobrze, teraz udasz się z nami. – Wtem drzwi otworzyły się z hukiem, do środka wpadł Dio z obstawa trzech ludzi.
-Ten młody człowiek od teraz jest pod moją opieka, jeżeli coś mu zrobisz, Gold Saucers nigdy więcej nie wspomoże pieniężnie twojej organizacji. – Te słowa wstrząsnęły Palmerem, któremu ugięły się nogi. Potulnie odpowiedział. – Dobrze. – Po chwili wyszedł, słyszałeś jak z korytarza klnie i obrzuca mięsem ciebie, twoja rodzinę i Dio. Jego wściekłe krzyki umilkły po jakimś czasie. Właściciel kasyna podszedł do ciebie, odwołując ochronę, która tak naprawdę była trójka kasjerów z plastikowymi karabinami. Dio Usiadł obok ciebie, kamery zostały już wyłączone. Sięgnął za pasek i wyciągnął z kieszeni małą płytkę. Podał ci ja do ręki i uśmiechnął się.
-Od tej chwili pracujesz dla mnie. Dostaniesz najlepsze wyposażenie jakim dysponujemy, udasz się do Midgaru i tam wręczysz tę płytkę Reevemu, jest to rzecznik Shin-Ra i burmistrz miasta. To uczciwy człowiek, z tymi dowodami wsadzimy Palmera za kratki. Ja uwolnię moje miasto od wpływów prezydenta, ty zaś dostaniesz wielką nagrodę i zemścisz się na tym zbóju za to co ci zrobił, zgadasz się?....

/Maxim/
Bez dłuższych rozmyślań rzuciłeś się do biegu. Żołnierze otworzyli do ciebie ogień. Kule przelatywały wokół ciebie. Dobiegłeś do zejścia do kanalizacji i skoczyłeś w dół. Wtem uczucie płonącego bólu przeszyło twoje plecy. Dostałeś pod lewą cześć klatki piersiowe, prosto w nerkę. Upadłeś na kolana, upuszczając umierającą dziewczynkę w bagno odpadków. Wyciągnąłeś ją i uniosłeś na rękach. Wtem twoja uwagę zwrócił odgłos obijającego się metalowego czegoś. To granat!. Skoczyłeś do przodu. Wybuch był tak silny, że rzucając cię do przodu, zwalił cię z nóg, wpychając w szambo. Wynurzyłeś się po kilku chwilach. Na szczęście nic wam się nie stało, granat musiał wybuchnąć parę metrów za wami, co dało wam szansę na przetrwanie. Żołnierze zaczęli schodzić na dół. Nagle jeden już posłał w twoja stronę serię z karabinu. Zanurkowałeś w szambo, mając nadzieję, ze nic ci się nie stanie. Wynurzyłeś się, w momencie gdy żołnierz wymieniał magazynek. Wyskoczyłeś z wody i ruszyłeś w jedynym możliwym kierunku. Biegłeś zdaje się przez godzinę. Kiedy odgłos biegnących za tobą butów ucichł. Zatrzymałeś się w samym środku cuchnących wnętrzności miasta. Nigdzie nie było wyjścia. Położyłeś dziewczynkę na ziemi. Wtem zorientowałeś się, ze nie drży od kilku minut. Potrząsnąłeś nią, nie reagowała. Sprawdziłeś jej tętno. Stało się to czego najbardziej się obawiałeś. Narkomanka skonała w twoich rękach, targana przez ciebie po wnętrzach kanalizacji. Smród ludzkich odchodów był tak okropny, że nie mogłeś już tutaj dłużej wytrzymać. Wybiegłeś trochę na przód. Zauważyłeś otwarte przejście na ulice miasta. Jednakże kto tam mógł być? Byłeś cały umazany (nie owijajmy w bawełnę) gównem. Podbiegłeś do dziewczynki. Wtem poczułeś chłód karabinu na swojej skroni. Obejrzałeś się lekko. Dwaj umazani szambem żołnierze stali przy tobie. Widziałeś, ze byli bardziej zmęczeni od ciebie. Nie mieli na sobie hełmów i trzęśli się, zatykając nosy …

UWAGA
Przy okazji walentynek chciałbym przedstawić wam nominacje do trzech najinteligentniejszych wypowiedzi w dziejach sesji, a oto nominowani:

Ryoku:
+ Jego mina zrobila sie kamienna(jak już to twarz, nie mina :])
+ Co teraz zdaze? (hmm...sam nie wiem)
+ będę żył dalej mając nadzieje i żyjąc tylko po to że je poznam (skłądnia jest zabawna)

Maxim:
+ poszukać moich poszukiwanych (Zajebisty xD)
+ Nie wiedząc co zrobić szybko staram sie cos wykombinować (Strzał w 10)

Kiske:
+ Kiske przechodząc przez dwóch żołnierzy Shin-ra poczuł dygotanie (Nic dodac nic ując Razz)
+ Spuścił twarz (Hehe.)

Avallon:
+ Po czym uśmiechem na ustach patrzył jak mężczyzna jest co raz bliżej niego... (moze zbarakło ci "Z", mimo to 10/10 Razz)
+ zazwyczaj u mnie powage w moim głosie (czysta formalność :])

Rai:
+ powiedziała głośno, ale jej głos drżał. - Nie chcem was skrzywdzić. (Wypowiedź kobiety osaczonej przez 20 uzbrojonych po zęby żołnierzy. kocham to xD)

PODSUMOWANIE
1 MIEJSCE RAI : powiedziała głośno, ale jej głos drżał. - Nie chcem was skrzywdzić.
2 MIEJSCE MAXIM: Poszukiwanie jego ppszukiwanych
3 MIEJSCE AVALLON: I jego patrzacy uśmiech.

Dziękuję, to by było na tylę. Jeszcze raz gratuluję zwycięzcą i zachecam do tworzenia coraz to śmieszniejszych wypowiedzi. Pozdrawiam. Ruckus/Rikimaru/Przemek :]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
rai-chan




Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Midgar

PostWysłany: Śro 13:05, 15 Lut 2006    Temat postu:

Sytuacja nie była najlepsza. Sophie poczuła, że chyba zaraz zemdleje. Wycelowane w nią karabiny, mogła stracić życie w każdej chwili. Podniosła wzrok na Soldiera w zielonym stroju. Ten jednak zwracał uwagę na jej nogi.
* Rajstopy mi się podarły ~~* przeszło dziewczynie przez myśl, ale w końcu zwróciła uwagę soldiera na swoje słowa. Karabiny już w nią nie celowały... Poczuła wielką ulgę. Opuściła ręce i odetchnęła z ulgą. Ale spokój zaraz został odegnany wraz ze słowami żołnierza.
-CO?! - Sophie wrzasnęła i cudem powstrzymała się od zrobienia z faceta krwawej plamy. - TY...! - zaczęła go przeklinać i chyba jeszcze nigdy nie użyła tylu brzydkich słów. Była jeszcze bardziej nerwowa, gdy postanowiono ją odesłać do Trzech Wież. Zaczęła się bezładnie wyrywać zaślepiona gniewem. Odebrano jej broń i skuto w łańcuchy. Na próżno próbowała się uspokoić. Łzy płynęły jej po policzkach, przeklinała własną bezsilność. Spojrzała na trzeciego wojownika. Wzięła głęboki oddech i opanowała się. Gdy samochód ruszył Sophie już układała w myślach plan ucieczki. Rozerwać te kajdany... Niestety nie mogła sobie przypomnieć w napadzie szału gdzie podziała się jej broń. Zadziwiło ją zachowanie tamtych ludzi. Tak ich cieszyło, że zabiorą jej wszystko? I jeszcze ten uśmiech... Nie, coś tu nie pasowało...
- O co wam chodzi? - zapytała.


Dziękuję, dziękuję xD *ukłon* Czytając wszystkie teksty prawie się udławiłam tabletką na ból gardła xP


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Avallon




Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:11, 15 Lut 2006    Temat postu:

Av spojżał na Sare...
-Jestem Avallon, Rycerz Światła z XIII Dywizji "Iscariote"... miło mi...
próbował się uśmiechnąć ale przeszył go ból w plecach... z tego bólu padł na ziemie ledwo sie podnosząć... musiał sie oprzeć o ściane by utsać na nogach...
"Nie moge zrezygnować misji... ale nie moge jej też wykonać sam... musze wezwać wsparcie... i to szybko..." pomyślał i starał się sobie przypomnieć jak możę się skontaktować z przełożonymi...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sara-san




Dołączył: 26 Sty 2006
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 9:04, 16 Lut 2006    Temat postu:

- Kim jesteś? - zapytała się Avallona podchodzac i zabierajac flet. Po chwili pomogła chłopakowi wstać na rwne nogi.
- Ja jestem Sara, i jestem wojowniczką znaczy poszukuje kuzynki która zabiła mi rodzinę. - rzekła cicho i jej głos zmienił sie diametralnie na spokojny. Schowała flet do kieszeni i poprawiła miecz, który był na jej plecach.
- Niejesteś zbyt poważny... - zaśmiała się z chłopaka.

- Nie ruszaj się! - Sara podeszła blizej i oparła chłopaka o scianę poczym wyjeła z kieszeni medalion i zawiesiła go na szyi. Podała Avallonowi rękę.
- Sara jeste. - rzekła cicho i uśmiechneła sie poczym wyjęła flet.
- Jeśli mi się uda, wyleczę cześć ran. - rzekła i z uśmiechem na ustach przyłozyła flet do nich zaczeła grać piękną muzykę, która ukoiła ból chłopaka. Stała nad nim grajac chwilę tą melodię i schowała szybko flet.
- Mam nadzieje zę z tobą lepiej! - podała rękę Avowi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yoh




Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 20:45, 17 Lut 2006    Temat postu:

podnosze rece do góry i lekko sie uśmiecham.

- Zrobiliście bład wchodząc tutaj za mną i śledząc mnie. - mówie do nich po czym szybko kopie jednego w brzuch i nastepnie łapie jego ręke i strzelam w nastepnego. Po czym obracam sie przez żołnierza przez plecy po czym kopie go w twarz i na koniec wbijam mu miecz aby go przebić.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kiske




Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: sie biorą dzieci?

PostWysłany: Nie 6:45, 19 Lut 2006    Temat postu:

Kiske przyglądal się wszystkiemu w mielczeniu. Jego twarz pokazywala obojętność gdy usyszal ze ma pracować dla Dia.
- Cóż mam powiedzieć... Dobrze wiesz czego teraz chce i o czym myślę więc odpowiedź est oczywista.
wysunąl rękę ku Dio'wi w znaku odebrania plytki(czy tam dyskietki ;D).
-Jeśli jest tam coś ważnego to wydaje mi się, że mam prawo wiedzieć jak bardzo ważne jest i CO tam jest... i kiedy wyruszam.
Wyyawiając te slowa na jego twarzy wreszcie się pojawil uśmiech, pierwszy od dluższego czasu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ryoku Kei




Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 20:50, 19 Lut 2006    Temat postu:

Takero Zanza

Rozejrzał się po zgromadzonych. Wiedział że mogą coś podejrzewać. Ale nie dał tego po sobie poznać. Stał twardo rozmyślając nad planem aż wreszcie powiedział:
-W takim razie udamy się z odsieczą. Nie chcę was narażać na bezcelową śmierć więc pójdzie ze mną pięciu najlepszych żołnierzy. Wiem że to nie wiele ale najważniejsze że ja tam będę mógł dowodzić dzięki czemu możemy zwyciężyć. Damy rade. A więc reasumując przygotujcie natychmiast jakiś pojazd i pięciu ludzi, najlepszych oczywiście. Jak nie ma pojazdu pójdziemy piechotą po drodze spróbujemy dowiedzieć się czegoś więcej o rebeliantach choćby siłą.
Rozgląda się za aprobatą strategii.


*podczas drogi jeśli wyruszymy rozglądam się za sklepem którego miałem szukać lub za jakimkolwiek*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ruckus
Shogun



Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 16:03, 14 Mar 2006    Temat postu:

Ryoku/
Dwójka kapitanów spojrzała na ciebie ze zgrozą w oczach. Widziałeś iskrę podziwu w spojrzeniu młodszego mężczyzny, kiedy starszy rzucił ci spojrzenie pełne pogardy. Młody kapitan podszedł do ciebie i położył ci dłoń na ramieniu.
-Ma pan nasze pełne poparcie. – Po tych słowach polecił przygotować się piątce żołnierzy drugiej klasy, którzy z pewnością roznieśliby cię na strzępy gdyby dowiedzieli się po czyjej tak naprawdę jesteś stronie.
Nie minęło kilka minut, kiedy ty, piątka żołnierzy, dwójka strażników, która cię znalazła i rudowłosy kapitan, wsiedliście do wielkiego czołgu i ruszyliście w stronę pola walki. Nie mogłeś nic zobaczyć, gdyż w pomieszczeniu nie było okien. W szoferce przed tobą siedzieli blondyn i jego towarzysz (ta dójka, na która się na początku natknąłeś). Młodzieniec co chwile spoglądał na ciebie posyłając ci nerwowe uśmiechy i spojrzenia. Widać, bardzo się denerwował przed swoją pierwszą poważniejszą akcją, z której prawdopodobnie mógł już nie wrócić. Rudowłosy kapitan usiał naprzeciwko ciebie.
-Nie jest panu duszno w tym hełmie? – zapytał. Dopiero teraz zorientowałeś się, ze wszyscy są bez hełmów na głowie. Nerwowo pokręciłeś głowa, jednakże kapitan miał rację, było okropnie duszno.
Nagle pojazd zatrzymał się. Blondyn odwrócił się do was i z uśmiechem na twarzy oznajmił.
-Jesteśmy 300 metrów od pola walki, nie możemy jechać dalej, przeszkody. – Mówiąc to kiwnął głowa w stronę przedniej szyby, zza której zobaczyłeś stos gruzów i ciał, na których grasowały obrzydliwe mutanty. Normalny widok w tym mieście. Wysiedliście wszyscy w dużym pośpiechu. Piątka Soldierów stanęła w równym rzędzie naprzeciw ciebie i rudowłosego kapitana. Blondyn stanął obok nich. Był o wiele niższy i chudszy. Kiedy szoferka odjechała poczułeś ukłucie żalu. Pierwszy raz w całym sowim życiu było ci kogoś żal. Spojrzałeś w te niebieskie oczy pełne strachu i dumy. Młody żołnierz stał na drgających nogach. Dobrze wiedziałeś, ze on zginie jako pierwszy…
Twoje rozmyślanie przerwało chrząkniecie kapitana stojącego obok ciebie.
-Drogi Pułkowniku, musimy ruszać, wróg jest tuż, tuż. – Po tych słowach kapitan zarządził wymarsz. Ruszyliście w pełnym biegu. Z oddali dochodziły do ciebie odgłosy walki. Piekło już płonęło swym morderczym ogniem, pochłaniając coraz więcej ofiar…

/Sophie/
Puszysty Soldier z wielką blizną przebiegającą przez cały jego lewy policzek, uśmiechną się do ciebie spokojnie.
-Proszę się uspokoić. – Powiedział, nachylając się do twoich kajdan. Po chwili byłaś już wolna. Murzyn, siedzący z przodu odezwał się do was.
-Powinniśmy się przebrać, jesteśmy prawie na miejscu. – Na te słowa wysoki i gruby żołnierz siedzący przed tobą westchnął, kręcąc głowa.
-Santiago pewnie już na nas czeka. – Wtem czarnoskóry żołnierz nacisnął hamulec i pojazd stanął. Otworzył drzwi i wysiadł. W tym czasie Siedzący przed tobą żołnierz mrugnął do ciebie okiem.
-Ward Zabac. – Po jego krótkim przedstawieniu, drzwi obok was zostały wyrwane z zawiasów. – A to jest Kiros Seagil. – Mówiąc to Pokręcił głową, na co murzyn tylko niezręcznie się uśmiechnął.
-Wybacz, nie miałem klucza. – wytłumaczył się, odrzucając rozerwane skrzydła drzwi, gdzieś za siebie. Kiedy wysiadłaś, murzyn podął ci twoją lancę. Ward wyciągnął ze swojej torby przy pasie dziwny zwój ubran. Zaczał się przed tobą rozbierać do bielizny, Kiros robił to samo. Zakryłaś oczy. Po chwili stali w jakiś obskurnych i poszarpanych ubraniach. Ich stroje Soldierów zostały złożone i schowane do plecaków, które nagle założyli. Spojrzeli po sobie i wyciągnęli swoją broń. Kiros miał dwa długie miecze z uchwytami tak, ze mógł nimi walczyć jak rękawicami. rękawicami kolei Ward miał ogromny harpun na ramieniu. Wyższy Ward spojrzał na ciebie.
-Jesteś już wolna. – Powiedział. – A teraz wybacz nas, ale czeka nas potyczka z Shin-Ra…- Pożegnali się unosząc ręce i wysokimi skokami odlecieli gdzieś za wielką górę gruzów. W oddali słyszałaś odgłosy walki. Zastanawiałaś się, kim naprawę była ta dwójka. Żołnierzami czy rebeliantami…

/Avallon Sara/
Staliście w milczeniu, kiedy Avallon wyciągnął z kieszeni telefon komórkowy i zadzwonił na infolinię Shin-Ra. Kiedy przemiły kobiecy głos zadźwięczał w słuchawce, Avallon wcisnął jedynkę i po chwili kobieta zmieniła ton głosu. Poprosiła cię, abyś poczekał chwilę po czym w słuchawce usłyszałeś ochrypły głos, dobrze znany ci z wcześniejszych lat.
-Słucham? – Jak zawsze głos Tsenga był niski i poważny, nigdy nie dziwiłeś się czemu to właśnie on jest przywódcą, był do tego stworzony. W skrócie przedstawiłeś zarys sytuacji swojemu zleceniodawcy, na co twój szef cicho westchnął.
-Mam na swoim biurku ich akta … wsparcie nic ci nie da. – Zadrżałeś, słysząc jak spokojny głos zmienia się w lodowaty, przepełniony obojętnością.
-Nie mogę ci wysłać żadnego wsparcia, w tej chwili wszyscy skoncentrowali się na walkach w sektorze siódmym. Na pewno tam właśnie uciekł twój cel… aby wspomóc rebeliantów w walce. – Jego słowa jeszcze bardziej cię zdziwiły. Skoro wiedzieli kim są, jak działają i jaki mają cel, czemu ich nie aresztowano? Tseng nagle zmienił ton.
-Wejdź do zielonej kamienicy, nie powinno tam już być nikogo, nasze czujniki nikogo nie wykrywają … kiedy tam będziesz zejdź do piwnicy i idź cały czas przed siebie, po kilku rozdrożach i ślepych zaułkach dotrzesz do ogromnego włazu, kiedy go otworzysz pod tobą będzie znajdował się sektor siódmy… - Informacje, które posiadał ten mężczyzna były naprawdę cenne, słuchałeś go uważnie. - … znajdziesz za wejściem długą drabinkę linową, zejdziesz po niej do sektora i tam ruszysz do bazy dowódców, pod wierzą podtrzymująca strop miasta. Tam będą na ciebie czekali Rude, Reno i kilku naprawdę zdolnych żołnierzy … twoi przeciwnicy na pewno ucieszą się na ten widok. – W jego głosie wyczułeś lekką pogardę, może sarkazm. Po chwili podziękował ci i bez słowa odłożył słuchawkę, już wiedziałeś, co robić.
Stojąca naprzeciwko ciebie dziewczyna przyglądała się tobie czekając na odpowiedzi jakich miałeś jej udzielić…
(Proponuję, aby to Avallon napisał pierwszy posta).


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Avallon




Dołączył: 22 Sty 2006
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 16:08, 25 Mar 2006    Temat postu:

Avallon spojrzał na dziewczycne...
-Witaj jestem Avallon Rycerz z Zakonu Światła... ścigam pewną trójke złych ludzi... jednego właśnie widziałaś... jeśłi chcesz to możesz mi pomóc i się tobie to napewno oplaci...
nie czekając na odpowiedź ruszył chwiejnie w strone budynku podpierając się mieczem.... o mało sie dwa razy nie przewrócił...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sara-san




Dołączył: 26 Sty 2006
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 16:16, 25 Mar 2006    Temat postu:

- Niemozesz w tym stanie nikogo ścigac!
Sara wystraszyła się patrzyła chwiejnym wzrokiem na chłopaka i nie wiedziała co robić po chwili jednak ruszyła za nim.
- Znasz Thasii Saurę to moja kuzynka! Szukam jej!
Dziewczyna się troszkę zdenerwowała i była niepewna co do stanu chłopaka. patrzyła na niego i miała tylko nadzieje ze sobie krzywdy nie zrobi.
- Napewno nie zatrzymasz sie?
Rzekła cicho i troszkę smutno.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
rai-chan




Dołączył: 29 Sty 2006
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Midgar

PostWysłany: Sob 20:51, 25 Mar 2006    Temat postu:

Już zupełnie nie rozumiała o co chodzi. Wzięła głęboki oddech i policzyła w myślach do 10. Zadziwiło ją to, że Soldier ją uwolnił. Na dodatek Murzyn oznajmił, że są prawie na miejscu.
- A... ale dokąd my jedziemy?! - zadała wreszcie rozsądne pytanie. Ale zauważyła, że mężczyźni wcale jej nie słuchali.
- Kim jest Santiago? - ciągle starała się czegoś dowiedzieć. Ale chyba te informacje były tajne... cóż, nie dowiedziała się nic poza imionami swoich porywaczy czy może zbawicieli?
- Sophie Loire - przedstawiła się z uśmiechem. Odzyskała broń i pewność siebie. Dwaj Soldierzy zaczęli się rozbierać, zakryła więc oczy i nie podglądała xD. Po chwili odkryła oczy.
*Jestem... wolna* nagle wszystko w jej głowie złożyło się w jedną, logiczną całość. Soldierzy posądzili ją o zdewastowanie baru i utrudnianie. Chcieli ją odesłać do Trzech Wież... Ci dwaj ją uwolnili...
- Dziękuję... - powiedziała. Poczuła, że słowa nie oddadzą wdzięczności, jaką teraz poczuła. Natychmiast udała się za Kirosem i Wardem.
- Jestem wam coś winna, chcem pomóc! - krzyknęła za nimi. *Wariatka! Co ty wyprawiasz?! Mogą Cię zabić! Złapać, odesłać do Trzech Wież!!!* Ale mimo wszystko biegła za nimi i czuła, że chce walczyć, zemścić się... działać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Only FRPG Strona Główna -> Sesja Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 3 z 4

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Bluetab template design by FF8Jake of FFD
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin